Przez długi czas banki nieugięcie walczyły w sądach, odwołując się od wyroków, w których stwierdzano nieważność umów frankowych, chcąc opóźnić proces rozliczenia z Klientami. Obecnie jednak zmieniają swoją strategię i coraz częściej rezygnują z apelacji po przegranej sprawie frankowej. Dzieje się tak nie dlatego, że zmieniły swoje zdanie co do nieważności umów, lecz aby zredukować koszty procesów sądowych. Które banki decydują się na rezygnację z apelacji po przegranej z Frankowiczami?

Millennium Bank i mBank już rezygnują z apelacji po przegranej sprawie frankowej

Frankowicze przyzwyczaili się już do myśli, że droga do unieważnienia kredytu jest trudna i długa, często trwająca 3-4 lata, zanim uzyska się prawomocne orzeczenie. Jednak teraz sytuacja zaczyna się zmieniać. Banki coraz rzadziej składają apelacje od niekorzystnych wyroków. Jeszcze jakiś czas temu takie przypadki były uznawane za sporadyczne, tłumaczone niedopatrzeniem pełnomocników banków, którzy nie zdążyli złożyć odwołań w terminie. Obecnie jednak zjawisko to staje się coraz bardziej powszechne, choć może jeszcze nie masowe. Wśród banków, które decydują się na rezygnację z apelacji po przegranej sprawie frankowej znajdują się m.in. Millennium Bank i mBank S.A

Dlaczego banki rezygnują z apelacji?

Przez pewnie okres, wielu sędziów orzekających w sprawach frankowych uważało, że odsetki ustawowe przysługują Kredytobiorcy dopiero od chwili, gdy w trakcie postępowania złoży on formalne oświadczenie o świadomości skutków nieważności umowy. Sąd zazwyczaj przyjmował takie oświadczenie pod koniec procesu, co skutkowało tym, że konsument tracił możliwość korzystania z dodatkowej ochrony przed wpływem inflacji. Obecnie sytuacja uległa zmianie, ponieważ zgodnie z wyrokiem TSUE odsetki ustawowe powinny być naliczane od momentu, w którym Kredytobiorca zakwestionował ważność umowy kredytowej.

Koncepcja trwałej bezskuteczności umowy staje się więc przeszłością. Banki nie mają prawa podnosić zarzutu zatrzymania w sprawach frankowych, a tym samym uniemożliwiać Kredytobiorcy czerpania korzyści odsetkowych. Wniosek ten płynie z wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie C-28/22. Konieczność zapłaty odsetek jest głównym czynnikiem, dla którego banki rezygnują z apelacji po przegranej sprawie frankowej.

temida

Banki boją się kosztów apelacji

Dla banków dużym obciążeniem są koszty związane z postępowaniem sądowym. W przeciwieństwie do konsumentów, którzy mogą złożyć apelację za niewielką opłatą, banki muszą zapłacić 5 proc. wartości przedmiotu sporu, aby móc apelować od niekorzystnego wyroku. To ogromne sumy, które banki tracą, jeśli sąd odrzuci ich odwołanie.

To jednak nie koniec wydatków. Banki muszą również pokryć wysokie honoraria dla swoich prawników, a z uwagi, że  zatrudniają specjalistów z renomowanych kancelarii, kwoty te nie są małe. Dodatkowo, w przypadku apelacji, mogą ponosić koszty zastępstwa procesowego, które mogą wynieść nawet kilka tysięcy złotych. Choć wydaje się to mniejszym kosztem w porównaniu do innych, przy dużej liczbie pozwów, sumy te mogą się znacznie zwiększyć.

Które banki rezygnują z apelacji?

Kilka banków z portfelem kredytów frankowych rezygnuje z apelacji po przegranych sprawach z Frankowiczami, bazując na ocenie finansowej i strategicznej. Te decyzje są spowodowane rosnącymi kosztami sądowymi oraz zmianami w orzecznictwie, które coraz częściej przychylają się do Frankowiczów. Poza mBankiem i Bankiem Millennium, wśród kredytodawców, którzy rezygnują z apelacji po przegranym procesie frankowym można wyróżnić m.in. BNP Paribas, Bank Ochrony Środowisk i PKO BP. Banki dążą do minimalizacji strat finansowych i uniknięcia przedawnienia roszczeń, co mogłoby jeszcze bardziej skomplikować ich sytuację.