Coraz więcej posiadaczy kredytów frankowych decyduje się na dochodzenie swoich praw. Problem nie dotyczy już tylko aktywnych kredytów CHF, ale także tych, które zostały spłacone lata temu, szczególnie przed 2009 rokiem. Dlaczego te przypadki są tak kłopotliwe dla instytucji finansowych?
Motywacje ex-frankowiczów: większe korzyści, większe wyzwania
Głównym czynnikiem zachęcającym byłych Kredytobiorców do działania jest możliwość uzyskania znaczących korzyści finansowych. Kredyty CHF sprzed 2009 roku były udzielane w czasach, gdy kurs franka był wyjątkowo niski. Kredytobiorcy, którzy zaciągnęli zobowiązania w tamtym okresie, a następnie spłacali je przez wiele lat, mogą obecnie liczyć na odzyskanie sporych sum, wynikających zarówno z różnic kursowych, jak i odsetek za zwłokę.
Co więcej, osoby, które spłacały swoje zobowiązania bezpośrednio we frankach, mają szansę na uzyskanie „darmowego kredytu”. Roszczenia o zwrot nienależnie pobranych środków często obejmują także dodatkowe bonusy w postaci ustawowych odsetek, co czyni takie sprawy jeszcze bardziej atrakcyjnymi.
Przedawnienie roszczeń to pięta achillesowa banków
W oficjalnych komunikatach banki próbują kreować wizerunek instytucji, które skutecznie radzą sobie z problemem kredytów frankowych. Jednak za tą fasadą kryje się rzeczywistość znacznie bardziej skomplikowana. Proces rozwiązywania tych spraw nie jest kwestią miesięcy, ale raczej wielu lat. Przyczyną takiego stanu rzeczy są setki tysięcy byłych Frankowiczów, którzy coraz częściej decydują się na dochodzenie swoich praw.
Jednym z największych problemów dla sektora bankowego jest kwestia przedawnienia roszczeń konsumentów. Przepisy prawa mówią o sześciu latach, które liczone są nie od momentu podpisania umowy, ale od chwili, gdy Kredytobiorca dowiedział się o nieuczciwych zapisach w swojej umowie. Określenie tego momentu bywa trudne i często sprowadza się do daty pierwszego kontaktu klienta z bankiem, np. w formie reklamacji czy wezwania do zapłaty.
Co istotne, termin przedawnienia dla banku jako przedsiębiorcy wynosi jedynie trzy lata. To asymetria, która stanowi poważny problem – zwłaszcza gdy konsumenci decydują się na pozew kilka lat po zakończeniu mediacji czy innej formy sporu. W takiej sytuacji roszczenia klientów mogą być nadal aktualne, podczas gdy roszczenia banków o zwrot kapitału mogą zostać uznane za przedawnione.
Czy Frankowicze będą mieli mniej czasu na zgłoszenie roszczenia?
Banki sugerują, że najlepszym rozwiązaniem problemu byłoby skrócenie terminów przedawnienia dla konsumentów. Inspiracją dla takich działań są krótkie terminy w przypadku sankcji kredytu darmowego, gdzie klient ma tylko 12 miesięcy na złożenie stosownego oświadczenia.
Jednak nawet wprowadzenie takich zmian nie rozwiązałoby problemu natychmiastowo. Prawo nie działa wstecz, więc roszczenia zgłoszone przed ewentualnymi zmianami nadal byłyby ważne. Co więcej, próby forsowania takiego rozwiązania mogłyby spotkać się z negatywnym odbiorem społecznym, co dla banków już teraz mających problem z wizerunkiem byłoby dodatkowym ciosem.
Kredyty frankowe to nie jedyne zagrożenie dla sektora bankowego
Jak zapowiadają analitycy, problem kredytów CHF nie zniknie w ciągu najbliższych lat. Przeciwnie, wraz z „przebudzaniem się” kolejnych grup Kredytobiorców, liczba pozwów może jeszcze wzrosnąć. Banki muszą liczyć się z tym, że sprawy te będą ciągnąć się latami, a koszty będą znaczące – zarówno finansowe, jak i wizerunkowe.
Warto zauważyć, że ex-frankowicze nie są jedyną grupą, która stawia banki w trudnej sytuacji. Rosną także roszczenia dotyczące WIBOR-u czy nieautoryzowanych transakcji płatniczych. To dodatkowo komplikuje sytuację sektora bankowego, który musi działać szybko, ale jednocześnie mądrze, aby nie pogorszyć swojej pozycji na rynku.
Jednak to, czy sektor bankowy wyjdzie z tej sytuacji wzmocniony, zależy od jego zdolności do podejmowania konstruktywnych działań, które zadowolą obie strony konfliktu. Długoterminowe rozwiązania, takie jak uczciwe ugody, mogą okazać się bardziej opłacalne niż sztywna walka w sądach. Banki stoją przed wyborem – zminimalizować straty już teraz czy walczyć, ryzykując większe problemy w przyszłości. Decyzja należy do nich.