Ostatnie miesiące przynoszą istotne zmiany w podejściu banków do spraw frankowych. mBank, jeden z liderów na rynku kredytów hipotecznych w Polsce, ogłosił, że nie będzie składać apelacji w przegranych sprawach związanych z kredytami we frankach. W ślad za mBankiem poszły kolejne banki, które zrezygnowały z zaskarżania wyroków unieważniających umowy kredytowe. Zaskakujące jest to, że wśród tych banków znajdują się nie tylko te z dużymi portfelami kredytów frankowych, takie jak mBank czy Millennium Bank, ale także Raiffeisen Bank oraz Deutsche Bank. Takie zmiany w strategii banków mogą oznaczać, że instytucje finansowe dostrzegły konieczność szybkiego rozwiązania problemu kredytów frankowych i uczciwego rozliczenia się z Klientami.

Dawniej banki celowo wydłużały postępowania. Dziś zmieniają podejście

Przed kilkoma laty typowy przebieg sprawy frankowej wyglądał w ten sposób, że po przegranej w I instancji bank składał apelację, wydłużając postępowanie o dodatkowe miesiące, a niekiedy nawet lata. Wiele banków starało się również unikać rozstrzygnięć, składając skargi kasacyjne, co prowadziło do dalszych opóźnień w zakończeniu sprawy. Jednak w ostatnim czasie coraz więcej banków decyduje się na rezygnację z apelacji i akceptację wyroków sądów I instancji. Takie pragmatyczne podejście pozwala na szybsze zakończenie spraw, co może zmniejszyć koszty procesu i umożliwić bankom rozwiązanie problemu frankowego w sposób bardziej efektywny.

skarga kasacyjna

Zmiana strategii dużych banków – mBank i Millennium Bank na czołowej pozycji

mBank i Millennium Bank to banki, które nadal posiadają duży portfel kredytów frankowych, a ich Klienci wciąż składają pozwy o unieważnienie umów. W związku z tym, instytucje są zmuszone do tworzenia rezerw na ryzyko prawne związane z umowami frankowymi, co nadal mocno obciąża ich bilans. Decyzja o rezygnacji z apelacji i akceptacji wyroków sądów I instancji jest wynikiem pragmatyzmu, ponieważ pozwala na szybsze zamknięcie sprawy i uniknięcie dalszych kosztów związanych z długotrwałymi procesami sądowymi. Z perspektywy banków, w obliczu wysokich zysków sektora bankowego, lepszym rozwiązaniem jest teraz rozwiązać problem, niż odkładać go na później, co może prowadzić do pogorszenia sytuacji finansowej banków.

Raiffeisen Bank i Deutsche Bank zmieniają podejście – kwestia kosztów, czy zmiana filozofii?

Nie tylko banki działające obecnie na polskim rynku rezygnują z apelacji. Także instytucje, które już wycofały się z Polski, takie jak Raiffeisen Bank oraz Deutsche Bank, zaczynają stosować podobną strategię. Raiffeisen Bank, który początkowo liczył, że uda mu się wygrać w sądach i uniknąć kosztów związanych z kredytami frankowymi, teraz zmienił podejście i postanowił konwertować kredyty frankowe na złotówki, aktywnie uczestnicząc w negocjacjach z Klientami. Taki krok pokazuje, że banki dostrzegły korzyści płynące z szybszego rozwiązania problemu, zamiast kontynuować walkę sądową. Z kolei Deutsche Bank, mimo że zakończył swoją działalność na polskim rynku, również postanowił zmienić strategię i rezygnować z apelacji, starając się jak najszybciej zamknąć wszelkie spory dotyczące kredytów frankowych. Tego typu decyzje mogą być również związane z rosnącymi kosztami związanymi z dalszymi procesami sądowymi i koniecznością utrzymywania rezerw na ryzyko prawne.

Wzór ugody frankowej – czy banki skorzystają z okazji?

Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad nowym wzorcem ugody frankowej, który ma ułatwić zawieranie porozumień między bankami a Kredytobiorcami. Zgodnie z propozycją, ugody frankowe miałyby być zawierane przed mediatorem, co pozwoliłoby na bardziej sprawiedliwe i transparentne rozliczenia pomiędzy stronami. Jednak nie wiadomo, czy banki będą skłonne do przyjęcia takiego rozwiązania. Wciąż istnieje obawa, że niektóre instytucje będą próbowały naciskać na Klientów, stosując nieetyczne metody, takie jak wysyłanie przedsądowych wezwań do zapłaty, jak ma to miejsce np. w przypadku PKO BP. Możliwe jest, że inne banki pójdą w ślad za największym polskim bankiem giełdowym i zaczną stosować podobne praktyki, zamiast przyjąć propozycję Ministerstwa.