Około 3 lat temu zainteresowanie problemem kredytów frankowych znacznie wzrosło. Warto nadmienić, że ze sporami w tym temacie mieliśmy już do czynienia wcześniej. Natomiast po wyroku TSUE z 3 października 2019 r. możemy mówić o przełomie, doprowadzającym do obecnej sytuacji. Można powiedzieć, że jesteśmy w kluczowym momencie. Linia orzecznicza zdecydowanie ukształtowała się na korzyść frankowiczów. Wiadomo, że umowy zawierające zapis o przeliczaniu zobowiązań klientów w oparciu o kurs waluty obcej ustalany przez bank są abuzywne. To powoduje, że sądy w naszym kraju orzekają o ich nieważności. W konsekwencji powoduje to konieczność utworzenia kolejnych rezerw przez banki na potrzeby ryzyka związanego ze zwiększającą się ilością postępowań sądowych. Szacuje się, że wartość odpisów przekroczyła 30 mld zł.
Rezerwy banków notowanych na GPW
Biorąc pod uwagę raporty roczne banków notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie, na koniec 2022 r. całkowita wartość rezerw wyniosła około 28 mld zł. W zestawieniu z końcem 2021 r. ilość ta balansowała na granicy 18-19 mld zł. Niewątpliwym liderem rankingu pozostaje PKO BP SA, który odłożył w ten sposób już 8,3 mld zł. Zaraz obok znajdują się jeszcze mBank SA – 6,4 mld zł oraz Bank Millennium SA – 5,4 mld zł.
Na kolejnych miejscach znalazły się:
Santander Bank Polska SA – 3,6 mld zł,
Bank Pekao SA – 2,1 mld zł,
BNP Paribas SA – 1,9 mld zł,
ING Bank Śląski SA – 0,6 mld zł ,
Bank Ochrony Środowiska SA – 0,5 mld zł
Niedawno do tej grupy zaliczał się również Getin Noble Bank SA, który zdążył zawiązać rezerwę na poziomie 1,3 mld zł. W związku z decyzją z końca września o przymusowej restrukturyzacji akcje banku zdjęto z głównego parkietu.
Banki spoza giełdy również zawiązują rezerwy
Co ciekawe, problem kredytów frankowych dotyczy również kredytodawców spoza GPW. Kazus Getin Noble Bank SA został już opisany. Frankowicze swoje roszczenia kierują również do innych banków. Mowa tu m.in. o Banku BPH SA, czy Raiffeisen Bank International AG. Pierwszy utworzył rezerwę dla frankowiczów w wysokości blisko 3 mld zł, a drugi 0,2 mld zł. Podsumowując rezerwy wszystkich wymienionych kredytodawców, to łączna suma dokonywanych odpisów wynosząca ponad 33 mld zł, dokładnie 33,3 mld zł. Oczywiście aktualne rezerwy dotyczą jedynie pozwów, które już zostały złożone do sądów. Wysoce prawdopodobne, że przed nami kolejne powództwa kredytobiorców, którzy zachęceni korzystną linią orzeczniczą i wzrastającymi ratami, nie zaprzestają kierować swoich roszczeń na drogę sądową.
Rezerwy dla frankowiczów – co dalej?
Analitycy przewidują, że kolejne rezerwy to tylko kwestia czasu. Jak mówią, niezbędne jest jeszcze co najmniej 20 mld zł, a w najgorszym scenariuszu – nawet 57 mld zł. Dodatkowo ryzyko prawne hipotecznych kredytów walutowych znacznie wzrosło biorąc pod uwagę niekorzystny dla kredytodawców wyrok TSUE. Rzecznik generalny TSUE w swojej opinii uznał, że banki nie mogą rościć praw do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału kiedy umowa kredytowa zostanie unieważniona z powodu niedozwolonych klauzul. Jak wiadomo, nie jest to ostateczna decyzja, jednak TSUE w swoim orzeczeniu może potwierdzić tę opinię. Analitycy twierdzą, że banki nie mają wyjścia, nadal muszą gromadzić rezerwy. Pytanie tylko, do jakiego poziomu i jak bardzo to będzie kosztowne.
Oszacowanie całkowitych kosztów ryzyka prawnego związanego z kredytami frankowymi nie jest proste. Ale dla uproszczenia możemy policzyć, jakie by były koszty. Gdyby wszystkie banki doszły do poziomu 88 proc. pokrycia portfela, tak jak jest to w przypadku ING Banku Śląskiego. W takim scenariuszu osiem największych banków musiałoby utworzyć dodatkowe rezerwy o wartości ok. 22 mld zł.
W najgorszym scenariuszu, gdyby wszyscy frankowicze wstąpili na drogę postępowania sądowego, to wspomniane banki musiałyby dołożyć jeszcze 57 mld zł! Takich założeń nie można wykluczyć, ale w opinii specjalistów nie musi się on jednak spełnić.